Siadłszy właśnie do blogowania, i skonstatowawszy, iż mam do napisania dużo małych i niezależnych od siebie rzeczy, zaczął żem się zastanawiać, czy zrobić z nich jeden duży post, czy może raczej dużo małych postów. Doszedłem do wniosku, iż tym razem dam jeden duży (bo zazwcyzaj starałem się pisać w jednym poście na jeden temat).
Albo wiem, zrobię jeden post z podpościkami:
"Usterka", part II: Nagle przypomnieli sobie o moim oknie. Wczoraj słyszę pukanie do drzwi, myślę sobie: kolejny spam roznoszą, a tu widzę pana z maintenance, ale innego, niż poprzednio. Mówi, że przyszedł dalej okno naprawiać. Myślę sobie, "o nie, tylko nie to...". Na szczęście udało mi się wymigać. Wyjaśniłem panu, że mam drugie okno i ono naprawdę, NAPRAWDĘ mi wystarczy. Pan z maintenance w końcu zrezygnował i sobie poszedł. Mam nadzieję, że nie wróci z posiłkami.
Kuchenne Obyczaje, part II: Postanowiłem dostosować się do tutejszych obyczajów, i po obiedzie zostawiłem brudne naczynia w zlewie. Zostałem niezwykle mile zaskoczony, gdy następnego dnia zastałem je umyte! Może jeszcze będą ludzie z tych moich współlokatorów :D
PS. Dziś na lodówce pojawiła się kartka, że uprzejmie proszą, aby nie kraść cudzych rzeczy.
Finances got me...: No i nadejszła wreszcie ta chwila, kiedy poszedłem do miłej pani i skłamałem, że chcę zapłacić za accomodation. Skłamałem, bo nie chciałem wcale, tylko musiałem.
Człowiek-wiewiór: Pan, z którym mam dzisiaj wykład, pomijając fakt, że chowa dolną wargę za górnymi zębami, jest pierwszym tu wykładowcą (i chyba ostatnim niestety), o którym można powiedzieć, że mówi ciekawie. Raz, że przedmiot jest bodaj najfajniejszy ze wszystkich (Semantic Web, czyli coś, czego nie ma, i nie wiadomo, czy kiedyś będzie, ale zawsze warto sobie poteoretyzować), to w dodatku człowiek-wiewiór mówi tak ładnym językiem, z takim ślicznym akcentem, że naprawdę warto go posłuchać. Zwłaszcza fantastycznie wymawia nazwę mojej uczelni:)
Dzień wczorajszy: Wczoraj dokonałem absurdalnego czynu i poszedłem spać około godziny 21. Po prostu byłem na maskie zmęczony i niewyspany, a dziś były zajęcia na rano. Prawdopodobnie zmęczony byłem wysyłaniem flot w x-wars, ale już nigdy więcej. Uwolniłem się od nałogu, co zresztą w porównaniu z Ogame, było niczym.