sobota, kwietnia 01, 2006

Rzucam CADCAM

8 lat podstawówki... 4 lata liceum... 4 lata studiów... i przyszło się z Polibudą pożegnać. No cóż, nie chciałem tego, miałem nadzieję że jednak dotrwam do końca... Ale kiedy dowiedziałem się, jakie są tematy prac magisterskich, kiedy pomyślałem, że mam jeszcze do zdania modelowanie, że będę musiał poświęcić wakacje, żeby zrobić PUSN, a w przyszłym semestrze czeka mnie VR, z którego projekt skończę w kwietniu, aby móc wziąć się za pracę magisterską z frezowania 3C/5C tudzież metodą obcinania rastra, ewentualnie "znajdowanie punktu stacjonarnego w jakies tam dziwnej przestrzeni opisanej jakimis kszaczkmi miedzy dwoma brylmai costam wokselowymi dodatkowo striangluowanymi itp", którą pewnie dam radę obronić nie wcześniej niż we wrześniu... A z drugiej strony mam: niemal bezstresowe roczne wakacje w Anglii, dyplom Masters z uniwersytetu w Oxford, znalezienie pracy jako informatyk na zasadzie: "Jest pan z Polski? Jest pan przyjęty" i dużo kasy... No cóż, szkoda mi tylko poprzedniego semestru na Polibudzie, niepotrzebnie naharowałem się jak głupi. Na poprzednich jeszcze warto było. I tak oto zostaję w Anglii... Może jeszcze kiedyś przyjadę do Poland, i skończę tę Polibudę, ale to kiedyś...

czwartek, marca 30, 2006

Good news everyone

Możecie mnie pytać, czemu nic nie piszę, a ja powiem: ależ przecież piszę, tylko że akurat nie na blogu. Ostatnio radośnie dokumentuję projekt z XSLT (płodzę tak zwany Final Report). Trzeba w nim napisać wszystko o wszystkim, bo tu nie jest tak jak na normalnej uczelni, że student pokazuje prowadzącemu projekt i mu wyjaśnia o co tam chodzi (tzn. prowadzący próbuje udowodnić że to nie działa, a student próbuje udowodnić coś akurat odwrotnego). Tutaj prowadzący próbuje udowodnić, że projekt nie działa, a rolę przeciwnej strony bierze na siebie dokumentacja. Nie muszę mówić, że jest to o wiele trudniejsze i absurdalnie czasożerne. Oczywiście im więcej napiszę, i im częściej padną podchwytliwe zwroty typu "C1 convergence", tym lepiej. Dlatego się staram. Mam już jakieś 7100 słów, a może więcej, ostatnio nie liczyłem. To jest DUŻO. I uwierzcie, że jak piszę codziennie po parę godzin to gówno (jednocześnie wprowadzając poprawki do projektu, i usuwając artifacs), to naprawdę nie chce mi się w ramach odpoczynku zasiąść do pisania bloga.
Ale wielce radosnym znajduję fakt, że jutro już będzie po wszystkim, projekt znajdzie się w czarnej skrzynce człowieka-kaczora i słuch o nim zaginie. O wynikach dowiem się pewnie za jakieś dwa miesiące, i mogę się nie łudzić, że będę miał jakąkolwiek szansę porozmawiać z człowiekiem-kaczorem, jeśli nie spodoba mi się ocena.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się od wielkiego czytańska. Czytaliśmy sobie wzajemnie nasze dokumenty, co było źródłem wielu radości.
Z wydarzeń ostatniego tygodnia: znów mieliśmy 6 dni weekendu, niestety był on raczej pracowity. Szkoda też że nikt nie powiedział nam, że w poniedziałek nie ma zajęć, także przyjechaliśmy tylko po to żeby wrócić do domu.
Pewnie coś tam się jeszcze wydarzyło, ale nie napiszę, bo mi się nie chce, ot tak. Wybaczcie, jak skończę z XSLT i wezmę się za rysowanie mapy dla człowieka-kupy, będę pewnie na blog zaglądał częściej.